Strona:Urke-Nachalnik - W matni.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

podejrzeń. W duchu jednak poprzysiągł wykryć zabójcę.
Wołkow wyczuł myśli Szczupaka i postanowił go do reszty unieszkodliwić. Okazja ku temu akurat się nadarzyła i Wołkow postanowił jej nie pominąć.
Wołkow był inicjatorem obławy, zarządzonej na Krakowskiem Przedmieściu akurat w momencie, kiedy Krygier wraz z Jankiem i pozostałymi członkami bandy wybierali się na „robotę“. Wołkow, który był o tej robocie uprzednio poinformowany przez Krygiera, świa domie zarządził tę obławę. Wysłał umyślnie Szczupaka wraz z kilkoma wywiadowcami na Krakowskie Przed mieście.... Wiedział, że banda Krygiera w obliczu niebezpieczeństwa nie będzie się ceregieliła ze Szczupakiem i wpakuje mu „pulpecik“ do główki... A tego właś nie pragnął jaknajgoręcej.
Wołkow obserwował z pewnego oddalenia przebieg obławy, by na wszelki wypadek, móc w odpowiednim momencie interweniować... Był gotów w razie zamieszania wystrzelić do Szczupaka, o ile sytuacja dopisze... Wszyscy będą przekonani, że to strzelał bandyta...
Ale Szczupak miał więcej szczęścia niż rozumu...
Auto policyjne, którym Szczupak ścigał Janka, pomknęło innym szlakiem. Janek ocalał, a plan Wołkowa nie udał się. Szczupak wrócił cały i zdrów.
Gdy powrócił do Urzędu, Szczupak dowiedział się, że ścigał Janka, o czym przedtem nie miał pojęcia. Dowiedział się o tym dzięki „dowodowi“ w postaci futra i szkieletu spalonego auta.
Wołkow ubolewał z powodu nikłego wyniku obławy. Oczywiście, mnie i go obchodził fakt ucieczki członka bandy Krygiera. Nie mógł sobie wybaczyć tego, że Szczupak wyszedł z tej całej awantury bez szwanku. Ale, by nie zbudzić podejrzeń u Szczupaka, niczym nie zdradzał swego niezadowolenia z nieudolnej obławy.