Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/194

Ta strona została przepisana.

Holc pochodził z dobrej zamożnej rodziny. Do więzienia dostał się, jak to w życiu bywa, przez zbieg okoliczności. Był w Legjonach, walczy! o Niepodległość Polski, a potem przy wojsku został oskarżony o udział w napadzie i skazany na osiem lat ciężkiego więzienia.
Przyczyną jego zguby moralnej i fizycznej były, jak mi sam opowiadał, kobiety i karty. W naszej celi zwąchano zaraz, że jest to chłopiec zamożny, gdyż otrzymywał dobre wałówki od rodziny; starano się też wciągnąć go do gry w karty. Ja pijąc z nim razem herbatę (gdy dwu więźniów żyje ze sobą w przyjaźni i dzieli się pomocą materjalną, określa się to „piją herbatę razem“), ostrzegłem go, aby się nie wdawał z lobuzerją, gdyż używają oni różnych sztuczek w grze i t. d. On jednak prosił mnie abym mu pozwolił się zabawić, mówiąc:
— Ja i tak umrę w więzieniu, trzeba się zabawić. Doktor mówił mi, że mam suchoty. Na inne zabawki tu liczyć nie mogę, więc niech przynajmniej w karty pogram. Będę ostrożny.
Nie pomogły moje przestrogi. Holc grał codzień do późnej nocy i przegrywał wszystko, co miało w obrocie więziennym jakąkolwiek wartość. Przegrywał wałówki, zanim jeszcze je otrzymał z domu; na słowo przegrał już wałówki, które miał otrzymać w przeciągu trzech miesięcy. We środy, gdy otrzymywał wałówki, nie tknął ich nawet, tylko płacił długi. Gracze zaś, jedząc jego wałówki, naigrywali się dwuznacznie z nas, mówiąc do siebie:
— Felek, smakuje ci kiełbasa Holca?
— O tak, frajerska kiełbasa zawsze smakuje.
— A jaka doskonała szynka, i ciasto! Tylko w mieście Łodzi potrafią takie smaczne rzeczy robić. Prawda?
— Masz rację, jak żyję takiej smacznej kiełbasy nie jadłem. — Tu nachylał się jeden drugiemu nad uchem udając, że mówi cicho, abym ja nie usłyszał. — Patrz, jak Nachalnik ślinkę łyka, gdyby nie my, Żydby sobie podgryzł.
Ja, spacerując z Holcem po celi tam i zpowrotem, udawałem, że nie słyszę. Jednakże rozmawiali tak głośno, że nie było sposobu udawać. Zbliżyłem się do nich i wzburzony zawołałem: