Strona:Władysław Łoziński - Madonna Busowiska.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

zapewnienie, którego dobrze nie rozumiała, bo po raz pierwszy w życiu słyszała o Cherubinach. Ale kiedy następnej niedzieli wstąpiła po drodze do łacińskiego kościoła w Staremmieście, i trafiwszy właśnie na kazanie, słyszała, jak ksiądz wikary Dzikowski mówił o majestacie Stwórcy i o wojskach niebieskich, otaczających tron przedwieczny, o Cherubinach i Serafinach, Nasta piła duszą jego słowa, jakby słuchała kogoś, co widział wczoraj jej Wasylka i nawet z nim rozmawiał. Wyszła ze słowami księdza w uszach i głowie, a spiesząc dalej ku Spasowi, nawlekała na biedną myśl swoją słowa kaznodzieji jak paciorki, a myśl rzeczywiście rwała jej się co chwila jak słaba nitka i słowa rozsypywały się jak paciorki po gościńcu; gubiła jedno po drugiem, ale jedno przecie zostało, a było to wyrażenie księdza o „wojskach niebieskich“.
I Nasta uczuła nagle wielki niepokój w sercu. Widać, że Pan Niebieski ma także służbę i wojsko, i że jej biedny Wasylko służy w niem za Cheruba. A kiedy jest w wojsku, choć w niebieskiem, to może tam coś podobnego do wojska cesarskiego, alboż to wiedzieć? — a tyle nasłuchała się Nasta listów żołnierskich; każdy chłopiec pisze do domu o jakiś grajcar i o tem, jaki pan kapral ciężki i jaki pan