Strona:Władysław Łoziński - Skarb Watażki.djvu/70

Ta strona została przepisana.
— 66 —

Pan wachmistrz Porwisz miał minę wielce niezadowoloną. Na pierwszy rzut oka widać było, że stary żołnierz był rozżalony i zafrasowany.
— Porwisz, przychodzisz jak zawołany — — rzekł Fogelwander — właśnie posyłać chciałem po ciebie!
Stary wachmistrz jakby tych słów nie słyszał, postąpił trzy kroki naprzód, stanął po regulamencie, wyprężył się, zrobił minę straszliwie marsową i obrażoną, i począł mrukliwie:
— Mości rotmistrzu, z pokornym respektem raportuję, że jako właśnie o, świętym Janie skończyły mi się werbownicze lata, przyszedłem prosić o abszyt!
Rotmistrz Fogelwander ze zdziwieniem spojrzał na swego ulubieńca.
— A to co nowego, Porwisz? — zawołał — niedawno jeszcze mówiłeś, że już chcesz umierać w dragonii, a dzisiaj o abszyt prosisz?
— Z respektem pokornym, mości rotmistrzu, to i prawda, żem rad był zostać, póki kości całe, ale mości rotmistrzu człowiek nie dla mizernej laffy służy, ale i dla honoru.... P od Jarosła-