Strona:Władysław Euzebiusz Kosiński - Sprawa polska z roku 1846.pdf/14

Ta strona została przepisana.

Wszakże kto z politycznych lub innych przyczyn trudnił się poznawaniem charakterów i głębiéj w naturę ludzką się wpatrzył, ten wie, ile kału i podłości leży w człowieku w tak bliskiém sąsiedztwie z przymiotami które do Boga go zbliżają; ten nie zadziwi się, iż przedsięwzięcie chybiona podpada potwarzy, wtenczas gdy toż samo przedsięwzięcie pomyślnym skutkiem uwieńczone, do wawrzynów doprowadzić może. W polityce być łotrem lub bohaterem w oczach współczesnych, zależy to od szczęścia lub nieszczęścia w wykonaniu przedsięwzięcia.
My demokraci 46. roku byliśmy przez dwa lata za łotrów, kommunistów, anarchistów, a jeśli kto łagodnie oceniał, za utopistów i szaleńców ogłoszeni. W tém spadł jak błyskawica z pogodnego nieba 24. Luty na Paryż i dnie marcowe na Wiedeń i Berlin; zasady nasze na chwilę zwyciężyły, i gdyśmy z więzień wracali do ojczystych progów, rzucano na nas wieńce i w solennych pochodach prowadzono jako męczenników téj sprawy, do któréj naraz wszyscy skwapliwie się przyznali.
Ileż to podłości! Ileż to w tém zachęty do wzgardzenia opinią publiczną!
Ani pogarda, którąśmy doznali, ani następne uczczenie nie były zasłużone. Dowiedli tylko Polacy W. Ks. Poznańskiego nie po raz pierwszy, że jak są skorzy do potępiania na lada niedowiedzione podejrzenie, na lada puszczoną bajkę, tak zarówno pod niebiosa gotowi wychwalać, gdy momentalny tak zwany entuzyazm,