Strona:Władysław Euzebiusz Kosiński - Sprawa polska z roku 1846.pdf/39

Ta strona została przepisana.

wysyłając ich na Sybir lub w Kaukaz? Nie byłoż powinnością ludzi silniejszéj woli i politycznie kształceńszych, zaradzić temu złemu? A jakże zaradzić? Czy namową, aby młodzież nie spiskowała, nie kompromitowała się, ale cicho czekała dogodniejszéj kiedyś pory? Czyżby kilku ludzi, choćby największe zaufanie posiadali, zdołało powstrzymać ruch umysłowy, który młodzież w Kongresówce fatalnie do rewolucyi pędził?
Azatém nie było innéj rady, jak stanąć na czele agitacyi i starać się przynajmniéj zorganizować spiski, scentralizować rozpierzchłe usilności. Ojczyzna wymagała tego poświęcenia nawet po tych, którzy zimniejszą krwią obdarzeni, nie byli do gwałtownych środków pochopni. Biada tym, którzy potrzeby czasu nie pojęli i uporczywie przy swojém zdaniu obstawali! Historya musi zwalić na nich wielką część winy nieudania się rewolucyi 46. roku!
Gdyby było podobieństwem cofnąć bieg czasu, gdybym wzbogacony dzisiajszém doświadczeniem żył powtórnie przed rokiem 1846., musiałbym pozostać tego samego zdania, co byłem pierwszą razą: iż rewolucyą dla wszystkich powyżéj wymienionych przyczyn było trzeba próbować. Rewolucya jest hazardem, ale są położenia, gdzie jéj uniknąć nie można. Kto szanse rewolucyi na szali zimnego rozsądku chciałby odważać, ten nigdy do niéj nie przystąpi, bo powodzenia jéj nigdy matematycznie obrachować nie można, a nawet ścisły rachunek zawsze na nie-