Strona:Władysław Mickiewicz - Emigracya Polska 1860—1890.djvu/152

Ta strona została przepisana.

milczenia i ważenia /nagliła nas kwestya, niespodzianie rzucona w zamęt wydarzeń i sumień; zmusiła jeszcze w końcu pismo nasze do zrzeczenia się na teraz — mamy nadzieję, że nie na długo — pomocy z wielu miar drogiej i upragnionej «. Dalej autor martwił się rozchwianiem się kongresu obradującego nad sprawą włoską i przyznawał Włochom prawa jedynie do konfederacyi, którą Polacy mieli tem bardziej popierać, że program jej wytknął cesarz Napoleon, który »gdy jedne narody wyswobadzał wpływem swej dyplomacyi lub potęgą oręża, już tem samem wszystkie pokrzepiał, wszystkim dodawał światła, otuchy i cierplivości«. Dodać trzeba, że w chwili tych sporów z Feliksem Wrotnowskim, Klaczko in petto nie mniej ubolewał od niego nad tem, »że stolica apostolska nie może znaleźć żadnego słowa potężnego, słowa ducha, któreby i ją i sprawę ludów wyniosło nad mierne ludzkie rachuby [1]«.
Emigracyę mocno zajęło to rozdwojenie. Stanowisko zajęte przez Wiadomości Polskie zniechęciło tych emigrantów, którzy pragnęli wielkiej wojny europejskiej, spieszyli do szeregów Garibaldiego i niczego po kongresach się nie spodziewali.

Jeżeli Wiadomości Polskie w kwestyi rzymskiej poróżniły się z większością emigracyi, to wtórowały jej usposobieniu w ocenie spraw wewnętrznych kraju. Julian Klaczko po mistrzowsku wyrażał uczucia, któremi przejmowały wychodźctwo postępki ugodowców naszych. 3-go marca 1860 r. ogłosił on swój artykuł: Odstępcy. Nie miłosiernie chłostał Litwinów, którzy

  1. Z korespondencyi Juliana Klaczki. (Przewodnik naukowy i literacki. Kwiecień 1907 r.).