na pozostawione przez Moskali manlichery. Uciecha stąd niemała.
Patrzymy na przemarsz Brygady I. odbywający się poprzed las gościńcem. Sprawnie to wygląda. Zwłaszcza artylerya wzbudza podziw swoją solidną obsadą.
W tenże dzień przed południem odwiedził nasz pułk Eksc. Durski. Przyjechał z adjutantem por. hr. Krasickim. Przyjmował ich przed lasem na koniu pułkownik Roja.
Ku wieczorowi sanitaryusze nasi pod wodzą lekarzy pułku idą na poszukiwanie. Donoszą: rannych w lesie za gościńcem wciąż jeszcze się spotyka.
Otrzymałem rozkaz, by odwieść karabiny pozostałe do Komendy Legionów w Borzechowie i przywieść dla pułku z Komendy odprawę.
Korzystając z tego, że wozy prowiantowe miały wracać próżno przez Borzechów — by podwód umyślnie nie zamawiać — poleciłem na dwa z nich naładować przygotowaną broń, i wieczorem, gdy oddział rzeczony trenu z powrotem wyruszył, wsiadłszy na koń, poprowadziłem wozy z ładunkiem do miejsca przeznaczenia.
Komenda mieściła się w południowej stronie Borzechowa, w domku, który z niewieloma sąsiednimi ocalał od pożaru.