Sam o tem, już jako Szczepan, tak ludziom dobrym opowiadał:
„Dwóch nas matusia mieli. Było tam jeszcze coś, jak powiadali, ale to sie nie doczekało chrztu świętego. Mnie było Wojtek na imię, a bratu starszemu Szczepan. Tatuś pomarli zawczasu, i my z matusią gazdowali. Szczepanowi przyszły roki, że musiał stajać do odbiórki, i za drugim razem z wiesną odebrali go do wojska. Miał już na jesień iść. Ale matusia nie chcieli, żeby on do wojska poszedł, bo im sie widział bardziej niż ja przy gospodarstwie potrzebny i kochali go bardziej niż mnie, już od samego czasu. I jak wzięli chodzić do powiatu, do urzędów, do wójtów, do pisarzów — jak wzięli kręcić i kręcić — tak mnie na Szczepana przekręcili... I, jako niby Szczepan, musiałech do wojska przystać“.
Nie wiedzieć zgoła, jak mu tam przy tem wojsku było, bo na jego opowieściach trudno się opierać, — dość, że trzy roki uczciwie do końca wysłużył i do wsi po zwolnieniu ze służby powrócił.
Ale — jakby mu tam co złego zadali — już się chałupy nie trzymał. Jakgdyby go coś odbiło
Strona:Władysław Orkan - Opowieść o płanetniku.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.
O WOJTKU, KTÓREGO NA SZCZEPANA PRZEKRĘCILI.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/0/07/W%C5%82adys%C5%82aw_Orkan_-_Opowie%C5%9B%C4%87_o_p%C5%82anetniku.djvu/page65-568px-W%C5%82adys%C5%82aw_Orkan_-_Opowie%C5%9B%C4%87_o_p%C5%82anetniku.djvu.jpg)