W martwocie mroźnej nocy, wiszącej nad światem,
w bezcieniu drzew łamiących gałęzie sękate,
huczą lodowe młyny — rozpostarte
w ciszy, przesypywanej piaskiem, sującym się z brzegów
urwistych zatok ku łąkom podwodnym,
a paście wodospadów nienasytnie głodnych
chłoną kłęby zbitego grzmotem w pianę śniegu
i gna księżyc, pędzony zaświatowym wiatrem,
zahaczając rogami ośnieżone granie,
na północ zawrócony we śnie niespodzianie.
Pośród drzew opętanych pajęczyną szedzi
huczą młyny w polewie twardej gołoledzi,
pochylone nad taflą stawów i strumieni
trzaskają pod ciężarem wody skamieniałej,
ze skrzypieniem i zgrzytem nieostrzonej piły
mielą na krystaliczną mąkę lodu bryły,
pryskają przygarściami iskier śnieżnobiałych
spomiędzy wirujących lodowych kamieni
Strona:Władysław Sebyła - Koncert egotyczny.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
6
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/19/W%C5%82adys%C5%82aw_Seby%C5%82a_-_Koncert_egotyczny.djvu/page18-1024px-W%C5%82adys%C5%82aw_Seby%C5%82a_-_Koncert_egotyczny.djvu.jpg)