Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/54

Ta strona została przepisana.

— Da się streścić w dwóch słowach: czytali i rozmawiali.
— I?
— I czasem rozmyślali o nieobecnych.
— Czy o nieobecnych — nie wiem, ale że czytali — widzę.
Pochyliła się, aby wziąć książkę, lecz Jan zakrył ją śpiesznie i zawołał z udanem przerażeniem:
— Nie wolno — na indeksie — wyklęte...
— Przez kogo?
— Przez Wielkiego Jałmużnika dóbr duchowych.
— Ah! a tytuł książki?
— Uranja, Flammariona.
— Uranja! to kobieta, bohaterka pewnie tego romansu?
— O, nie, to gwiazda, planeta!
— E! to musi być nudne. Czytałam jakąś powieść pod podobnym tytułem, tj. nie takim samym, ale także dziwnie brzmiącym... ah! przypominam sobie — Safo!
— Daudeta!