Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.

bliczny. Chodź pan prędzej, to odmarzniesz.

Korczewski przestraszony biegł prawie galopem, bo dolne ubranie sztywniało mu od mrozu i w butach miał pełno wody.
Dobiegli do dworu i chcieli wejść do sieni, ale była zamknięta; dopiero po wielu stukaniach