Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.
124

List ten do Ciebie o mój bracie piszę,
Każde mi słowo pada tak ponuro,
Jako trumnę gruda... w łzawą ciszę!..
Tobie tam jasno przy Kościuszków boku,
Wśród arf słonecznych, z gałęzią palmową,
Na łonie Polski, w jéj chwały uroku,
Śpiewać tryumfu, pieśnią Chrystusową...
Ale ci powiem, co tutaj po tobie,
Zostało.... Boleść smutnych towarzyszy,
Co w nocnych rozmów wpół cichéj żałobie,
O tobie mówiąc ściskają dłoń w ciszy....
A w bratniem kole krążą pieśni twoje
I rozbudzają w młodzi lwiego ducha,
Niech tyran w bicia ich serca się wsłucha,
Zadrzy, nim wstaną i pójdą na boje!
Lub przy ognisku, wianek smętnych kwiatów,
Co się w języku świata zwą Polkami,
Czyta twe pieśni z przędzą przyszłych światów,
Czyta — i czyta — i pieśń kończy łzami...
A przed ich dusze dziewczę Sącza blade,
Za rękę wiedzie Piasta kołodzieja,
Co na świat wraca, na wspólną biesiadę,
A ona wiedzie go — jako nadzieja!...
Po alabastrze ramion jéj warkocze
Lunęły — w oczach ma jeszcze ten płomień,
Co krzycząc „rzeź!“ na miasto jako promień
Rzuciła, krzyki roznosząc prorocze!...
O smętna ptaszko! tyś spełniła swoje,
Złóż nieśmiertelną nagłówkę na kurhanek,
Rosą opadły na kwiaty łzy twoje
A dzisiaj — naród cały — twój kochanek!..
Smutna jak dziecię po Kassandry duchu,
I dziksza niźli Klara Egmontowa,[1]
A Piast się wsłuchał, jak ta jego mowa,
Spiękniała w dźwiękach, pełna życia, ruchu!
Czasem przy lampie młodzieniec ubogi
Karty przewraca, pasując się z sobą,

  1. Egmont Goetego.