Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
110

sukienkę, którą od ciebie dostałam, czego mi niegodziwa Pinner darować nie może. W powszednie dnie uważają mnie tu jako osobę należącą do rodziny, a kiedy są goście na proszonym obiedzie, to ja i moje uczennice jadamy u siebie.
„Dzwonek, jak ci powiedziałam, oznajmił że obiad na stole. Wszyscy zebrali się w małym saloniku lady Crawley, drugiej żony pana Pitt i matki moich uczennic. Jest ona córką kupca i ma tę wadę że nie może zapomnieć swoich minionych wdzięków. Zawsze blada chuda, ramiona wysokie, a mówi tak niewyraźnie, że zaledwie otwiera usta. Jej pasierb, Crawley, znajdował się tam także. Postawa jego zanadto poważna, ubranie nadzwyczaj staranne ale zresztą uporczywie milczący, brzydki, nogi długie i cienkie jak zapałki, faworyty koloru zgniłego siana, włosy blado żółte; słowem, istny portret matki śp. Gryzeldy ze starożytnego domu Binkie której wizerunek oprawiony wisi nad kominkiem.
„Lady Crawley wzięła mnie za rękę i rzekła do swego pasierba:
— „Oto jest guwernantka moich dzieci, miss Sharp.
— „Oh? — powiedział pan Crawley, czytając broszurę, która go widać żywo zajmowała.
— „Polecam pani moje córki i proszę o pobłażliwość dla nich — rzekła do mnie lady Crawley.
„Od razu poznałam że tej kobiety nie ma co się obawiać.
„Lokaj z wykrochmalonemi żabotami otworzył drzwi do sali jadalnej. Lady podała poważnie rękę panu Crawley, moje uczennice wzięły mnie za ręce i przeszliśmy