Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.
194

przez cały wieczór z największą uwagą rozbierane.
Rawdon Crawley przyjął bardzo grzecznie Osborna; wychwalał jego zręczną grę w bilard i oświadczył, że gotów jest dać mu sposobność odwetowania doznanej porażki. Na nieszczęście miss Crawley nie chciała słyszeć o żadnej grze w swoim domu i młody porucznik mógł tego wieczora odjechać z nienaruszonym woreczkiem, ku wielkiemu udręczeniu Rawdona. Stanęło jednak na tem, że nasi wojskowi mieli nazajutrz obiadować razem i przepędzić wieczór w wesołem towarzystwie.
— Ma się rozumienieć, jeżeli pan nie masz zamiaru wzdychać jutro u nóg pięknej miss Sedley — dodał Rawdon, kontent ze swego dowcipu.
— Ale, ale... cóż porabia mała Sharp? — przerwał Osborne. — To dobra dziewczyna. Czy w Crawley la-Reine są z niej zadowoleni? Miss Sedley obdarzyła ją w przeszłym roku szczególniejszemi względami.
W tej chwili drzwi się otworzyły i panie weszły do salonu. Rawdon przedstawił ciotce swego gościa, który po kilku konwencjonalnych frazesach zwrócił się ku Rebece dla odnowienia dawnej znajomości. Wzrok kapitana zdradzał jakiś niepokój, ale przyjęcie lodowate, jakiego doznał porucznik, nieusprawiedliwiało żadnej obawy.
— Jak się ma panna Sharp? — powiedział Jerzy, wyciągając łaskawie lewą rękę. Rebeka podała mu piąty palec i skłoniła lekko głowę jakby od niechcenia.
Osborne zakłopotany pogardliwem spojrzeniem Rebeki, nie dostrzegł złośliwego uśmiechu kapitana i po