Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.
173

i w dobrych z nimi zostawał stosunkach, przyjmował ich w prywatnym swoim pokoiku za sklepem, i za ich poparciem łatwo przedawał swoje mleko, śmietankę, jajka i warzywa. Robiąc obrachunek przy końcu roku, widział że dochód jego coraz bardziej wzrastał — tak dalece że mógł odłożyć dosyć przyzwoitą sumkę pieniędzy. To też kiedy z powodu wyjazdu na ląd stały jednego panicza ładne bardzo mieszkanie kawalerskie było do wynajęcia na Curzon Street pod Nrem 201 i zbytkowe meble odznaczające się artystycznem wykończeniem do nabycia, pan Raggles pospieszył korzystać z tej sposobości. Dopożyczył wprawdzie od jednego ex pinicznego nieco pieniędzy — ale nabył meble i wynajął dom głównie ze swojej oszczędności. Z pewną dumą jednak położyła się pani Raggles w machoniowem rzeźbionem łóżku z atłasowemi firankami, stojącem na przeciwko pysznej toalety z wielkiem zwierciadłem.
Państwo Raggles nie najęli i nie kupili sprzętów dla siebie, jak to zwykle bywa w Londynie, zrobili tę spekulację dla odnajęcia apartamentu możnemu jakiemu lokatorowi, któremuby natychmiast miejsca ustąpili i wrócili do skromnego swego pokoiku za sklepikiem. Mimo tego jednak pan Raggles chodził co dzień na Curzon Street, żeby rzucić okiem na dom, w którego oknach stały doniczki z gieranjum a bronzowy, rzeźbiony młotek od drzwi błyszczał z daleka. Lokaje innych lokatorów okazywali mu wiele uszanowania, kucharz kupował u niego warzywa, mówiąc mu: Panie Rag-