Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.
233

o lady Joannie, bo co się tyczy lady Southdown, jej każde spotkanie z mistress Butte kończyło się zawsze na zaciętej walce, do tego stopnia że dwie te zapaśniczki zaczęły od siebie wzajemnie uciekać. Dostojna pani domu zamykała się w swoim pokoju przez czas wizyty mieszkańców plebanji, za co pan Pitt wcale się nie gniewał, bo kiedy niekiedy przynajmniej od niemiłej nieobecności macochy mógł być uwolnionym.
Rodzina Binkie była według niego jedną z najszlachetniejszych i najrozumniejszych rodzin w Anglji, ale pretensje lady Southdown i powaga jaką okrywać się lubiła, stawały się dla niego coraz więcej uciążliwe. O ile mogło mu schlebiać że w czterdziestu sześciu latach był na stopie młodego człowieka, o tyle musiało mu być nie miłem czuć się skrępowanym jak dziecko brakiem swobody i niezależności. Co zaś lady Joanny, ta nie stawiłaby oporu matce, zresztą silne przywiązanie do dzieci wypełniało całą jej egzystencję. Szczęściem dla niej rozliczne i ważne zajęcia lady Southdown, konferencje z duchownymi, obszerna korespondencja z misjonarzami w Afryce, Azji, Australji it.p., nie zostawiały szanownej hrabinie czasu do zajmowania się wychowaniem małej Matyldki i jej wnuka, pana Pitt Crawley, który był bardzo chorowity. Lady Southdown karmiła go silnemi dozami kalomelu, i temu tylko przypisywała że się jej wnuczek utrzymywał przy życiu.
Stary zaś sir Pitt dożywał resztek swego żywota w tej części domu gdzie ostatnia lady Crawley skończyła życie, Mała Estera otaczała go najtkliwszemi staraniami, którym płatne usługi nigdy sprostać nie mo-