Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/266

Ta strona została uwierzytelniona.
262

dopiero dziś, kiedy wiek podeszły, podagra, osamotnienie i dotkliwe zawody złamały zupełnie jego siły, i rozjątrzyły do wysokiego stopnia drażliwość starca. Czarne jego włosy pobielały bardzo prędko po śmierci syna, policzki zapadły: ręka drżąca zaledwie mogła utrzymać kieliszek wina Oporto; a biuro jego stało się prawdziwem piekłem dla pracujących tam komisantów, do tego stopnia że pobyt w domu starca był dla każdego nie do zniesienia prawie.
Rebeka, która tak wzdychała do stałych dochodów, nie zamieniłaby pewno swego niedostatku i niepewności o jutro na pieniądze Osborn’a, zdobywane kosztem takich męczarni. Stary zrzęda prosił o rękę miss Szwartz, ale dostał upokarzającą odpowiedź od opiekunów młodej panienki, którzy ją wydali za potomka jednej z dawniejszych szlacheckich rodzin Szkocji. Stary Osborne chętnieby się był ożenił z kobietą najniższego pochodzenia, byleby miał na kogo gniew swój wywierać; ale nie znalazłszy żadnej białogłowy dosyć odważnej do przyjęcia na siebie tej smutnej roli, wylewał całą swoją gorycz na córkę, która zostawała u niego, bo nie znalazła męża. Ta nieszczęśliwa ofiara miała na swoje rozkazy wspaniały ekwipaż, piękne konie, kamerdynera, kredyt otwary u wszystkich pupców, którzy odprowadzali ją do powozu z głębokiemi ukłonami, mogła czerpać ileby się jej podobało pieniędzy w kasie, zajmowała pierwsze miejsce przy stole bogato zastawionym, jednem słowem była otoczoną wielkimi względami i wygodami, na jakich posażnym pannom nie zbywa, a jednak nie było może smutniejszej nad jej egzystencji.