Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.
125

można powiedzieć że jej pani miała cokolwiekbądź własnego.
Panna Fifina uniosła z sobą nie tylko klejnociki i błyskotki, o których wspominaliśmy, ale nadto suknie, na które już dawno chciwie patrzyła; cztery wspaniałe kandelabry z czasów Ludwika XIV, cześć albumów bogato oprawnych ze złoconemi brzegami; złotą tabakierkę należącą kiedyś do pani Dubarry; piękny pu gilares perełkami ozdobiony, i nakoniec — serwis srebrny przygotowany do kolacji, której Rawdon tak nie w porę przeszkodził. Wszystko to zniknęło razem z Fifiną, która zostawiła to tylko, co nie łatwo dawało się przenosić, jak łopatka i szczypce do kominka, lustra i fortepian z różanego drzewa.
Niedługo potem w nowo-założonym magazynie mód przy ulicy Helder w Paryżu widać było kobietę nadzwyczajnie do Fifiny podobną. Magazyn jej miał najliczniejszą klijentelę i był pod protekcją lorda Steyne. Modmiarka, o której mowa, wyrażała się zawsze o Anglji jako o kraju szachrajów i oszustów: nieraz opowiadała swoim pannom magazynowym i innym osobom jak niegodziwie była tam okradzioną i jak wielkie straty ponieść musiała. Zapewne to współczucie dla niedoli skłoniło margrabiego Steyne’a do otoczenia skrzydłem opiekuńczem pani Sainte Amaranthe: życzymy tej damie powodzenia na jakie cnoty jej zasługują.
Mistress Crawley oburzona niedbalstwem sług, którzy na odgłos dzwonka nie przychodzili, narzuciła na siebie ranny szlafroczek, i poszła sama na górę do