Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
142

mogę, przysiądz nawet, (tu Wenham przyłożył uroczyście rękę do serca), że podejrzenia pułkownika nie mają żadnej podstawy, a nawet powiem że są nierozsądne i ubliżające czcigodnemu lordowi, który dał tyle dowodów swej przychylności, a co gorsza podejrzenia te znieważają najczystszą i najniewinniejszą żonę.
— A więc, według pana, Crawley byłby w błędzie? zapytał Macmurdo.
— Co do mnie — mówił Wenham z podwójną energją — wierzę święcie w cnotę mistress Crawley, tak jak wierzę w cnotę mistress Wenham. Myślę że zaślepiony straszną zazdrością przyjaciel nasz dał się unieść szalonej gwałtowności względem człowieka, którego wiek i położenie towarzyskie nakazują uszanowanie, i który tę rodzinę swemi dobrodziejstwami obsypywał. Nie dosyć na tem, pułkownik swoim postępkiem skompromitował honor żony, ten skarb najdroższy dla męża, splamił imię, które syn nosić będzie, nakoniec zepsuł przyszłość swoją... Bo ja chcę żebyście znali tę historję — dodał Wenham tragicznie. — Dziś rano lord Steyne wezwał mnie do siebie. W jak opłakanym stanie go znalazłem, łatwo sobie wyobrazić, bo cóż to jest walczyć i mocować się dla człowieka w tym wieku i tak wątłych sił z takim przeciwnikiem jak pułkownik Crawley. Nie dosyć na tem, do cierpień fizycznych dołączyły się jeszcze moralne katusze stokroć dotkliwsze dla szlachetnej duszy lorda. Wyobraźcie sobie, moi panowie, że człowiek obsypany przez was dobrodziejstwami, człowiek, dla którego wasza przyjaźń, wasze poświęcenie granic nie miało, ten człowiek powiadam, w pszystępie