Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.
145

samem najniesprawiedliwiej zacną i niewinną kobietę potępi. Zakląłem go na wszystko, co ma najdroższego w świecie, żeby wyzwania nie posyłał.
— Nie ma tu w tem ani słowa prawdy; wszystko, co pan mówisz, jest bezczelnem kłamstwem, zawołał Rawdon zgrzytając zębami; podobało się panu wmieszać do całej tej komedji, dobrze... ale uprzedzam pana że jeżeli lord Steyne będzie tyle podłym że mi wyzwania nie przyszle, to sam je z moich rąk otrzyma.
Wenham zbladł jak śmierć i zaczął spoglądać ku drzwiom. Wówczas kapitan Macmurdo podniósł się, wypuszczając z ust dym cygara z głośnem zaklęciem i strofując ostro przyjaciela swego za niepowściągliwość w mowie, dodał cokolwiek Wenhamowi odwagi.
— Powierzyłeś mi raz tę sprawę — zawołał; to pozwolisz że ją będę prowadził według mego zdania i mieszać się do tego nie będziesz. Nie masz żadnego prawa ubliżać panu Wenham’owi i winieneś go za to przeprosić. Co zaś do twego wyznania, to szukaj kogo innego coby je lordowi Steyne zaniósł, bo ja się tego nie podejmuję. Jeżeli będąc tak ciężko obrażonym, milord woli pozostać w spokoju, dlaczegoż mu ten spokój zakłócać? Co zaś do mistress Crawley, to nic a nic nie dowodzi jej winy, i w mojem przekonaniu żona twoja jest niewinna jak to pan Wenham słusznie utrzymuje. Nakoniec zrobisz największe głupstwo jeżeli od rzucisz ofiarowane ci miejsce i jeżeli nie będziesz siedzieć cicho i spokojnie.
Słowa te przywróciły Wenhamowi całą jego energję; śmiało więc wykrzyknął: