Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/357

Ta strona została uwierzytelniona.
353

jaciółka uważała za rzecz zbyteczną dawać jakieś obja śnienia w tym względzie.
Mistress Rawdon Crawley spotkała jednak w Ostendzie niektóre osoby stałe w swoich dla niej uczuciach; ale tych, niestety! uwolniłaby chętnie od owej stałości. Takimi byli major Loder, uwolniony ze służby, i ka pitan Rook: niepodobna było nie spotykać ich co chwila bo przechadzali się ciągle z cygarem w ustach, i odważnie zaglądali damom pod kapelusze. Nie trudno im było wkręcić się do domu Józefa Sedley’a i zasiąść przy jego gościnnym stole. Nie byli to ludzie którzyby się zamknięciem drzwi zrazić mieli; bynajmniej, wchodzili śmiało do pokoju, nie pytając czy są przyjęci; a jeżeli nie zastali Rebeki, zasiadali w salonie mistress Osborne, puszczali kłęby dymu nazywali Józefa starym drabem, wpadali do domu w czasie objadu, i przepędzali długie godziny śmiejąc się głośno i zwilżając gardło.
Żorż, który ich wyrażeń nie rozumiał wcale, ode zwał się raz do matki:
— Co to znaczy, mamo? Wczoraj major mówił do mistress Crawley: „Nie, nie, tak dalej być nie może; pani zabrałaś sobie całkiem starego draba dla sa mej siebie; przecież i nam się coś należy; bo inaczej, do kaduka, narobimy bigosu.“
— Major?... Nie nazywaj go tak, proszę cię; odpowiedziała matka. — Mogę cię zapewnić, moje dziecko, że zupełnie tych słów nie rozumiem.
Obecność tych dwóch ludzi napełniała Amelję strachem i obrzydzeniem. Przy śniadaniu, lub objedzie za-