Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/360

Ta strona została uwierzytelniona.
356

tego żeby żyć z takimi ludźmi, nie! Jeżeli nie chcesz zguby swojej i dziecka, to powinnaś wyjść za mąż. Tak, moja duszko, potrzeba ci męża, rozumiesz? Za nadto słabą jesteś roślinką żebyś się mogła obejść bez podpory. Właśnie taki człowiek, jakiego ci potrzeba, chciał zostać twoim mężem; a ty, nierozsądna niewdzięcznico, odepchnęłaś go!
— Robiłam wszystko, Rebeko! wszystko co było w mej mocy — odpowiedziała Emmy błagalnym tonem — ale... nie mogłam zapomnieć...
Zamiast dokończyć myśl swoją, Emmy spojrzała na portret.
— Zapomnieć... kogo? Jego?.. — zawołała Becky — ten, usobiony egoizm tę próżną lalkę fryzyjerską, człowieka bez rozumu i bez serca! Naprawdę pomiędzy nim a majorem nie większe zachodzi podobieństwo jak między tobą a królową Elżbietą. Ależ ten człowiek był już tobą znudzony, i dziesięć razy pewnie byłby ciebie porzucił, gdyby go major nie był zmuszał do pozostania wiernym przysiędze. Oto co mi sam codzień zeznawał, powtarzając że zupełnie nie dba o ciebie: jeżeli mi kiedy mówił o tobie, to zawsze z szyderczym uśmiechem; zresztą, był zaledwie od tygodnia twoim mężem, kiedy się już o moje względy ubiegał.
— To fałsz! To fałsz! Rebeko — zawołała Amelja zrywając się z miejsca.
Zobacz.że — i przekonaj się kiedy jesteś tak szalona że mi nie chcesz uwierzyć, mówiła Becky z nieu błaganą wesołością, wyjmując z zanadrza zmięty bilecik i podając go Amelji.