Strona:Wacław Gąsiorowski - Mędrala.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Jagna zaczęła się już na dobre niepokoić, bo na noc nie powrócił.
Na drugi dzień przed chatę zajechał wreszcie Stęporek z wozem wyładowanym wysadkami...
— Michale, a gdzieżeś to bywał!? — pyta Jagna.
— Po uspokojeniem jeździł! Chojaczków w sokołowskich lasach nakupiłem i na działce sadzić będę... bo inaczej... nie wytrzymam i to łomotanie siekier do cna mnie zamorzy!!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Działka Stęporka zazieleniła się nareszcie. Chojaki się zawzięły, pędów podostawały i rosną zajadle a z nimi rośnie pociecha w strapionem sercu Michała. Przezwisko „mędrali“ wciąż się go jeszcze trzyma, ale w rzeczywistości, przepadł dawny frant i zarozumialec. Stęporek jest i w mowie powściągliwszym i w czynach rozważnym. Ciężka była nauka i bolesna rezolutnego „mędrali“!!..

KONIEC.