Strona:Wacław Sieroszewski-W matni.djvu/37

Ta strona została skorygowana.




I. WESELE.

— Skończyłam! — rzekła ciotka Ania i odgryzła nitkę, którą szyła.

Ta cioteczka[1] była mistrzem w wynajdywaniu odpowiedniego miejsca dla guzika, fałdy lub ozdoby srebrnej, czy mosiężnej — rzeczy na pozór tak drobnej i nieznaczącej, a tak trudnej, tak bardzo upiększającej lub szpecącej wszelkie odzienie. Umiała też ona pleść „kymny“[2] lepiej niż ktokolwiek, ułożyć w pstry deseń jasne i ciemne kawałki futra, zespolić różnokolorowe skrawki perkalu i sukna w prześliczne, „oju“[3], bez którego nie mogły się obyć „bile“[4], czaprak, „matacha“[5], wszelki ubiór weselny, tak jak i nie weselny. Uprzejmie więc zapraszano i witano ją wszędzie, gdzie była w domu wyswatana dziewczyna lub chłopiec.

  1. Wyrażenie „edżij“ — ciotka, znaczy także starsza siostra, wogóle krewna, starsza od mówiącego.
  2. Bicz — gra on pewną rolę w obrzędach weselnych.
  3. „Oju“ — rysunek, ozdoba, deseń.
  4. Ozdobne wyszycie na górnej krawędzi cholewy buta.
  5. Worki podróżne na konia, także część weselnego ubrania