Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/64

Ta strona została przepisana.
—   56   —

wcale zuchwale, z głową hardo wzniesioną i wodził rozgorzałym wzrokiem po wszystkich, nie wyłączając Beniowskiego.
Chruszczow w poważnem przemówieniu wykazał mu szkodliwość jego zachowania się, groźne dlań jego skutki i zażądał szczerego wyznania pobudek dziwnej zawziętości.
— Owszem, ponieważ wiem, iż wkrótce spotka mię los Piacynina i Lewantiewa, nie będę sobie zadawał fatygi, żeby was okłamywać. Zobaczycie, że wy wszyscy pójdziecie niedługo za mną, gdyż celem tego człowieka jest zgubić was dla swego wywyższenia. Skąd wiecie, o czem rozmawia on z gubernatorem?... Jakie układa plany z niecnym sekretarzem i dzikim kozakiem Czernych?... Azali przypuszczacie, że wymową swoją zamienił ich w łagodnych baranków?... Nie, tych ludzi poruszać może jeno przewrotna chciwość i pycha; musi więc on ich czarować podobnemi nadziejami; i kto z was zaręczy mi, czy w chwili wsiadania na owe upragnione, mające nas wieźć ku wolności okręty, nie spotkacie tam siepaczy i więzów?... Beniowski jest mądry i przebiegły jak wąż, nie sprzeda was za byle co i wpół drogi, lecz sprzeda was za cenę drogą i w chwili ostatniej, aby zasługa była tem widoczniejsza... Już i teraz gadają, że ma być naznaczony naczelnikiem miejscowej policji... a rychło stanie się zięciem gubernatora i pękną ostatnie nici, wiążące go z nami, nędznymi, bezprawnymi rabami... Jaki jest więc powód jego troski