Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/234

Ta strona została skorygowana.


XV.
Dalej na południe i zachód. Odzież korejska.

Zwolna, przebywając niewysokie przełęcze, przedostajemy się z kotliny w kotlinę. Niektóre uprawne są, jak ogrody, i zadrzewione pięknymi gajami starych drzew. Wiosek, jak nasiał. Na polach i drogach coraz ludniej. Zbliżamy się do granicy najgęściej zamieszkanej, stołecznej prowincyi Kiön-gyj-do.
Wązka dolina, zasłana głazami, wkoło nagie wzgórza z kępkami lasów sosnowych i liściastych, rzeczułka płynie wzdłuż wschodniego zbocza, w dali na małej wyniosłości stare, napół rozwalone domy szlachty korejskiej (jan-bań). Ocalał tylko dach, ściany opadły i wiatr hula swobodnie śród słupów drewnianego rusztowania.
— A gdzież właściciele?
— W Seulu. Ziemię dzierżawią chłopi.
Na burych rżyskach widać białe figury pracowni-