Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

łek napełniają się szumiącymi potokami wody. Ptactwo i zwierzyna wychodzą z ukrycia, w wysokich trawach wędrują bażanty, kuropatwy, skaczą zające; w błotnych szuwarach gospodarzą kaczki i gęsi. Gdy mi o tem opowiadano, z łatwością wyobrażałem sobie przebieg tutejszych pór roku i życia, gdyż widziałem to wielokrotnie w stepach syberyjskich i zabajkalskich. Kraje te są bliźniaczo do siebie podobne. Jedynie ku zachodowi, ku jezioru Dalaj-Nor, pustynia przybiera odmienny charakter, zjawiają się obszary jałowych, słonych sapowisk, smugi piachów bezwodnych i nagich szczerków. Jest to przedsionek Gobi.
Ludność gnieździ się przeważnie na brzegach słodkich jezior, oraz nie wysychających rzek i rzeczułek. Zwykle niedaleko od gaju czerwonej wikliny lub szuwarów wysokich trzcin, służących również na opał, czernieje kilka kopulastych, wojłokowych namiotów, przed nimi stoją „arby“ na dwóch wysokich kołach, z podniesionemi do góry hołoblami, zawsze ogarnięte, podwiązane, gotowe do drogi, gdyż lada chwila Bóg wie co może stać się w stepie, a człowiek przezorny wciąż powinien być gotów do dalekiej i bezpowrotnej podróży...
Opodal włóczą się samopas tabuny koni, rogate bydło dąży za nimi, wreszcie w pobliżu pasą się stada nieprzeliczone czarnych owiec z białemi