Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/109

Ta strona została skorygowana.
103

Pani Julska usiłowała na nie podziałać, bez względu na to, jakie wrażenie wywołać mogła; wyrzekła więc znowu:
— Choroba pana zaniepokoiła mnie o naszą drogą Reginę.
Imię córki przedarło się do myśli umierającego, próbował przemówić.
Ale usta jego wydały tylko urywane dźwięki, wśród których można było jednak rozpoznać imię córki.
I nagle, jakby dłuższe zatrzymanie myśli na tem imieniu pobudziło cały szereg wrażeń, głuchy jęk wyrwał się z jego piersi. Zrobił widoczne wysilenie i wymówił wyraźniej.
— Regina!
W głosie jego dźwięczał niespokój straszny.
— Czy mam ją tu przywołać? — spytała pani Julska.
Umierający wstrząsnął głową energicznem przeczeniem, a zarazem ręka jego,