Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/11

Ta strona została skorygowana.
5

jego rysów świadczyła także, iż okoliczności były mu przyjazne i że nigdy nie naraziły go one na te walki i pokusy, które wypisują się niestartymi znakami na twarzy. Siedział przy stole, na którym stała filiżanka zimnej kawy, i paląc cygaro, trzymał w ręku gazetę.
Zdawał się zatopiony zupełnie w rozkoszach dalekich kombinacyj politycznych, którym wyborna kawa, wyborne cygaro, piękne otoczenie, a może i osobistość czytającego nadawały łagodny charakter.
Zapatrywanie się jego na sprawy powszechne lub indywidualne musiało być optymistyczne, przynajmniej świadczył o tem uśmiech zadowolenia, rozjaśniający jego spokojne oblicze. A uśmiech ten stawał się wyrazistszym jeszcze, gdy podnosząc oczy od gazety spoglądał na młodą dziewczynę, siedzącą naprzeciw niego.
Mogła ona mieć zaledwie lat osiemnaście i wiek ten opromieniał ją blaskami