Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/139

Ta strona została skorygowana.
133

wyrazy. Musiał więc doczekać się tutaj pomocy jakiej, przyjścia kogoś komuby nad nią zostawić opiekę.


Kiedy przebudziła się Regina, pokój pogrążony był w półcieniu letniej księżycowej nocy. Sen jej był krótki, niespokojny, jak bywa zwykle wówczas, gdy znużenie ciała zwycięża palącą troskę. Sen podobny trwa zwykle dopóty, dopóki siły orzeźwione spoczynkiem nie odzyskają zdolności cierpienia. Zapewniono ją że obudzą ją natychmiast, za najlżejszą zmianą, zaszłą w stanie chorego; widocznie więc nie wypadło nic, skoro sama otworzyła oczy. Przez chwilę nasłuchiwała, czy nie doleci jej ucha szmer jaki. Ale głucha cisza panowała w całym domu, cisza taka, jak gdyby ona była tutaj jedyną duszą żyjącą. Pokój jej oddzielony był od pokoju ojca tylko jadalnią. Dziwiła się, że nie