Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/141

Ta strona została skorygowana.
135

bardziej strwożona. W pokoju ojca paliła się zielona lampa na biurku, tak jak ją zostawiła; ale na szezlągu koło niej nie było ani Wacława, ani doktora, którzy do tej chwili zmieniali się tu nieustannie. Zbliżyła się do łóżka; przy niem także nie było nikogo, chociaż pani Julska przyrzekła nie odstępować chorego i wykonywać wszystkie przepisy.
Co to miało znaczyć? Regina stanęła jak wryta, przejęta grozą nieopisaną. Głowa pana Jasiennickiego spoczywała na poduszkach, zwrócona ku ścianie, tak iż dojrzeć jej dobrze nie mogła.
Po chwili dopiero zbliżyła się na palcach i wstrzymując oddech, pochyliła nad ojcem. Serce jej uderzało gwałtownie, krew tętniała na ustach, czerwone płaty biegały przed oczyma. Pochyliła się i ujrzała rozwarte, bielmem zaszłe źrenice.
Dotąd nie widziała nigdy śmierci, nie poznała jej strasznych znamion. Zdjęta