Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/153

Ta strona została skorygowana.
147

Pani Julska zbliżyła się do Reginy, która zapomniała jej powitać, i wyrzekła parę słów pociechy, ściskając ją według zwyczaju.
Uczyniła wszystko co do niej należało; pozornie trudno było dopatrzeć w obejściu jej zmiany; a jednak Regina uczuła się niem zamrożona. Zmysły jej, zaostrzone cierpieniem, nabrały nadzwyczajnej wrażliwości, stały się tkliwe na najlżejsze odcienie.
Pani Julska uścisnęła ją, jak to zwykła była czynić, ale sierota nie odczuła w jej uścisku tego serdecznego ciepła, tego prawdziwego współczucia, coby zdolne było stać się dla niej balsamem pociechy, coby pochwyciło ją za serce i rzuciło w objęcia kobiety, w której oddawna nauczyła się widzieć matkę.
Owa zasłona nieszczęścia, jaka rozpostarła się pomiędzy nią a światem całym, tutaj była gęstą, nieprzebitą; czuła ją