Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/159

Ta strona została skorygowana.
153

Ze wszystkich dni ubiegłych ten podobno najbardziej gorzkim był dla Reginy. Organizm jej dużo miał żywotności i zdrowia, fizyczne siły nie wypowiedziały jej posłuszeństwa; była zdolną odprowadzić ojca do grobu i nie cofnęła się przed spełnieniem tej ostatniej posługi.
Zesztywniała cierpieniem, z twarzą, białą jak kreda, z postawą wyprostowaną, jakby nie chciała się dać ugiąć nieszczęściu, postępowała za trumną. Tłum otaczający zdawał jej się obcy, chociaż tłum ten składał się z samych osób znajomych.
Uzbroiła się na przyjęcie słów pociechy, które każdy czuł się w obowiązku wypowiedzieć; ale słowa te były tak błahe wobec jej boleści, iż wydawały jej się szyderstwem. Uzbroiła się także przeciwko litości ludzkiej, bo ta ciążyła nad nią kamieniem; przeciwstawiła jej ostatni zbytek nieszczęśliwych — dumę. Tym sposobem do tej zapory, oddzielającej ją i tak już