Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/162

Ta strona została skorygowana.
156

stypę w jadalni. Teraz nie miała czasu oddawać się bezczynnemu żalowi. Wiedziała że dom ten przestał być jej domem, że trzeba jej było porzucić go i szukać gdzieindziej schronienia. Więc cokolwiek z nią być miało, musiała przygotować się do opuszczenia Jasionnej, do opuszczenia jej czemprędzej, bo każda chwila spędzona wśród tych ścian, które były świadkami jej szczęścia i miłości, stanowiła daremną męczarnię, dodaną do tylu innych.
Zawołała służącej i kazała pakować w kufry swoje rzeczy, sama zaś zajęła się porządkowaniem tysiąca przedmiotów, papierów, drobnostek, tak drogich marzycielskim dziewczętom, które gromadziła przez całe życie, nie myśląc by kiedykolwiek przyszło jej się z niemi rozstawać.
Z gorączkową gwałtownością otwierała szuflady stolików, szafek, biureczek, zapełniających dwa pokoje, dotąd przeznaczone na jej wyłączny użytek. Drobiazgi