Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/167

Ta strona została skorygowana.
161

wprawdzie wykrzyknąć: „alboż przestałam być tą, którą kochałaś i nazywała córką?“ Mogła powołać się na prawa swoje, na sieroctwa i na nieszczęście. Przecież nie uczyniła tego. Boleść i duma zamknęły jej usta.
Przyszło jej na myśl, że miała na palcu zaręczynowy pierścionek Wacława i nie zastanawiając się co czyni, zdjęła go i położyła w milczeniu na hebanowym stoliku, przed jego matką. Była to jedyna odpowiedź, jaką dać mogła. Potem spojrzała na nią wzrokiem, w którym iskry świętego oburzenia paliły się mgłą łez przyćmione. Sądziła, że przygniecie panią Julską gromem tego spojrzenia, że rzuci jej przynajmniej to, czem uciśniony i nieszczęśliwy jedynie pomścić się może — pogardę. Ale kobieta nie okazała ani zdziwienia, ani wstydu, ani zgoła żadnego z uczuć, które postępek Reginy powinien był wywołać. W milczeniu wyciągnęła białą rękę, wzię-