Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/183

Ta strona została skorygowana.
177

pojmował ich wątku, ale z właściwą sobie zręcznością spostrzegła, że zachwiała postanowienie Reginy, że pierwotne oburzenie jej ustępowało zwolna i ze skłonną była teraz uczynić to, czego żądała. Podwoiła wymowy.
Dziewczyna słuchała w milczeniu ze stanowczością, cechującą ją zwykle, i niewiadomo jaką dałaby odpowiedź, gdy męzkie kroki, szybkie, niecierpliwe słyszeć się dały i Wacław stanął na progu.
Dziedziniec opróżnił się z karet, powozów, bryczek, które napełniały go dzień cały, i tylko ziemia zryta kopytami końskiemi świadczyła, że był tutaj zjazd liczny. Wielkie komnaty dworu stały pustkami; służba sprzątała resztki stypy, której woń mieszała się z wyziewami kadzidła, jakiem pokoje wszystkie były przepełnione.
Skoro wyjechał gość ostatni, Wacław któremu w żałobnym domu przypadła rola gospodarza, odetchnął głęboko. Skończyło