Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/222

Ta strona została skorygowana.
216

Nie umiał na to odpowiedzieć. Zdawało mu się rzeczą naturalną zwracać się zawsze do drugich. Zaczął coś mówić o jej przywiązaniu, znajomości życiowych warunków, praktyczności wreszcie.
Regina zapadła w zadumę; poczęła lękać się przyszłości. Próbowała więc zamknąć się w chwili obecnej i zapomnieć o wszystkiem, zasłuchana w dźwiękach jego głosu, zapatrzona w jego oblicze. Nie przeczyła mu już, nie pytała o nic, chciała odkraść nieszczęściu przynajmniej tę jednę chwilę.


Panna Teodozya zajmowała w prowincyonalnem mieście dom z ogrodem, oddzielony od ulicy parkanem, poza który wybiegały korony kasztanów i gałęzie drzew owocowych. Dom ten obszerny a na ustroniu, miał pozór pół-klasztorny, pół-wiejski. Teraz, jako w czasie wakacyj,