Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/236

Ta strona została skorygowana.
230

— Dlaczegóżbym nie mówiła na seryo? To nie twoja wina, mój biedny Wacławie, ale widzisz, nie wychowano cię do czego innego.
— To byłaby ostatnia nikczemność, której nigdy nie popełnię!
Zmieniła nagie sposób mówienia.
— Ha! — odparła ze smutną goryczą — mistrzem nikczemności jest bezsilność. Nie nauczono cię myśleć o sobie, wystarczać samemu sobie i rachować na siebie. Mówiłam to ciotce wiele razy, ale nie chciała mi wierzyć; a dzisiaj... dzisiaj co poczniesz ze sobą i z ciężarem cudzego życia, któremu podołać nie potrafisz?
— Wszystko, wszystko, byle nie to coś mówiła. Wiesz dobrze, iż ja tego uczynić nie mogę, a gdybym mógł, nie chciałbym. Ty nie wiesz jak ja ją kocham.
Oczy jego błyszczały, a cała postać świadczyła o prawdzie słów wyrzeczonych.