Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/269

Ta strona została skorygowana.
263

To już zaciekawienie błękitnych okularów doszło do tego stopnia, że zaledwie zdołały wymówić stłumionym głosem:
— Mów!
— Długa to powieść — wyrzekła poważnie pani Julska. — Wiesz przecie, iż Wacław miał się żenić.
— Tak, z panną Jasiennicką.
— Z panną Reginą Jasiennicką — powtórzyła pani Julska dobitnie, jakby chciała, by pod względem imienia nawet nie pozostała wątpliwość żadna w myśli słuchaczki.
Powiedziawszy to, uczyniła kunsztowną pauzę, której oratorzy wszystkich czasów używali ku podniesieniu ciekawości.
— I cóż, ojciec jej podobno zbankrutował i umarł? — wtrąciły błękitne okulary, nie mogąc doczekać się do dalszego ciągu.
Pani Julska, która zapewne oczekiwała tego wykrzyknika, uśmiechnęła się z wyrazem, jaki mają męczenniczki na obrazie