Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/291

Ta strona została skorygowana.
285

na swoję stronę, daremnemi były. Pani Julska umiała, gdy tedy zachodziła potrzeba, nakazać milczenie uczuciom i nadać im wzrot inny. Obecna chwila wymagała tego. To też otarła zwilżone oczy i wyrzekła po długiem milczeniu, w czasie którego syn śledził ją niespokojnym wzrokiem.
— W każdym razie projekta twoje na czas przynajmniej odłożone być muszą.
Mówiła to z tajonem drżeniem, któremu jednak nie pozwoliła wyrazić się w głosie.
Wacław milczał. Rzeczywiście zamiary jego musiały być odłożone; matka jego stwierdziła tylko fakt oddawna mu znany.
A ona mówiła mu dalej:
— Więc czasu tego zwłoki mógłbyś użyć na odbycie podróży...
Ale on nie dał jej dokończyć.
— Żartujesz chyba, mamo — zawołał. — Ja nie mam czasu na rozrywki i po-