Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/293

Ta strona została skorygowana.
287

Pani Julska znała świat nie według konwencyonalnych danych, ale praktycznie; wiedziała więc, że pomimo wszystkie piękne aksyomaty o pracy, która uszlachetnia, jak to głoszą arcy idealne romanse, podobne usiłowania zawsze pomniejszają w jego oczach człowieka i odejmują coś z wartości jaką daje nieznależność. Nie chciała więc tej krzywdy czynić jedynakowi swemu, czyli jak mówi przysłowie, znajdowała się pomiędzy młotem a kowadłem, bo było i tak źle i tak niedobrze.
Kiedy ważyła w ten sposób trudności, jakie ją otaczały, Wacław mówił dalej.
— Ty musisz dopomódz mi w tem, mamo. Dotąd życie moje było snem rozkosznym, lecz obudziły mnie z niego wypadki. Czas zacząć pracować poważnie. Doradź mi co mam czynić, przyjdź w pomoc swymi stosunkami.
Żądanie było postanowione wyraźnie i zmuszało ją niejako do kategorycznej