Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/303

Ta strona została skorygowana.
297

znów ponury i roztargniony, nie słyszał słów do siebie zwróconych.
Pani Julska znosiła to nierówne usposobienie z anielską cierpliwością i czekała, co z tego wypadnie dalej. Ukradkiem jednak śledziła syna. ale czyniła to tak zręcznie, że nie mógł się domyślać nadzoru, jaki nad nim rozciągnęła.
Aż wreszcie dnia jednego praca Wacława musiała być ukończoną, gdyż zaraz po obiedzie wyszedł pospiesznie i skierował się prosto do jednej z większych cukierni, posiadającej obszerny lokal.
W jednym z bocznych pokoi zbierali się tam zwykle o pewnych godzinach ludzie znający się dobrze między sobą, co nadawało zgromadzeniu charakter niemal prywatny. Schodzili się tutaj młodzi literaci, artyści, dziennikarze i kilku przedstawicieli czysto światowej młodzieży, którzy byli z nimi w stosunkach. Do tych ostatnich należał Wacław, bo jakkolwiek