Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/311

Ta strona została skorygowana.
305

kroku, potem oburzenie dochodzące do gniewu, a wreszcie szyderstwo, dotkliwe i bolesne szyderstwo.
Owo aaa! które wyszło z ust jego, równało się naprzykład takiej przemowie:
— Jakto! ty, niepowołany, nienamaszczony farbą drukarską, ty, który z pewnością nie masz ani talentu, ani wiadomości potrzebnych, ty bierzesz się do pióra i to jeszcze nie z czystego amatorstwa, co byłoby rzeczą mniejszej wagi, ale dla zarobku? Podszedłeś niegodnie moją dobrą wiarę. Uważałem cię za człowieka niezależnego, zamożnego, którego znajomość mogła mi być w danym razie pożyteczną, a tymczasem to ty potrzebujesz mojej protekcyi. Jak to pozorem dowierzać nie można!...
Że jednak owo przeciągłe a nie było w istocie swojej odpowiedzią na zwierzenie Wacława, Edward uznał za stosowne dać mu inne.