Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/313

Ta strona została skorygowana.
307

wodzenie, lub wtrącamy w przepaść zapomnienia; od nas zawisł los każdego, fortuna, dobre imię, my stoimy na straży obyczaju, bronimy ołtarza, wytwarzamy idee, budujemy świat nowy i nazywamy się milion, bo w naszych rękach leży przekonanie mas.
Logicznem zakończeniem tej mowy było zapytanie: I czemże ty jesteś, ty marny prochu, żeby się z nami równać? Dziennikarz nie wypowiedział go jednak, ale tkwiło ono wyraźnie w jego spojrzeniu, zwróconem z wyrazem świadomej siebie wyższości na Wacława.
— Mój Boże! — zawołał — ja nie mam tak wysokich zamiarów... Chciał powiedzieć, że choćby nawet nie posiadał wybitnego talentu, to w dziennikarstwie pełno jest mniej ważnych robót, które zwyczajni jak on ludzie wykonywać mogą; ale pan Edward, bo teraz w myśli nawet własnej nie śmiał go nazywać wprost