Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/33

Ta strona została skorygowana.
27

— Regino! — wołał, wyciągając ku niej ręce, jak gdyby na całym świecie widział tylko ją jednę.
Ale w tej chwili wzrok jego padł na jej ojca.
— Panno Regino! — poprawił się zmięszany.
Ona nie odpowiedziała, tylko zwróciła się ku niemu jak kwiat do słońca i jak kwiat nabierała od niego barw i blasków. Blada dziewczyna była przetworzoną, promieniała szczęściem, a nieregularna twarz jej mogła w tej chwili mierzyć się z najpiękniejszemi i otrzymać palmę pierwszeństwa: wyrzeźbiło ją szczęście, spotęgowało jej dodatnie szczegóły. Oczy zamglone a płonące zdawały się zwiększone, przyciągały magnetycznie i przykuwały wzrok promiennym blaskiem, rozchylone wargi miały barwę żywego koloru, lica zabarwione lekko czyniły bielszem czoło i skronie, na których rysowały się wyraźnie