Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/332

Ta strona została skorygowana.
326

patycznemi. Można było przysiądz, że takie było jego prawdziwe przekonanie.
Wacław jednak słuchał go zdumiony i przerażony razem. Kuchenne schody, tylne wejścia, jeśli nie były rzeczą brudną, przecież czyniły wrażenie wstrętne, stwierdziły niejako dotykalne zniżenie stopnia w hierarchii społecznej. Miał nawyknienia niepodległości, z któremi dzisiejsze położenie przestało być w harmonii, nie objął go jeszcze we wszystkich szczegółach, nie nawykł do zmian, jakie ono we wszystkich stosunkach zaprowadzić miało. Poczynał się dla niego nowicyat ciężki i nie ze wszystkiem zrozumiały; miał się odtąd spotykać oko w oko z poniżeniem, a kto wie, może z pokusą. Tylne wejścia, o których wspominał mu z takim naciskiem Antoś, mogły być rozmaitego rodzaju. Postanowił jednak wysłuchać go do końca. Są sumienia nie równej drażliwości: to co jednemu wydaje się godziwem,