Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/333

Ta strona została skorygowana.
327

drugi zmuszony jest odrzucić z pogardą. Życie i położenie zaciera nieraz pod tym względem poczucie delikatnych odcieni.
— Więc cóż ja mam uczynić? — zapytał.
Antoś popatrzył na niego przez chwilę.
— Widzisz wyrzekł — położenie twoje gorszem jest, niż każdego innego.
— Dlaczego zapytał, podnosząc dumnie głowę, jakby gotował się spotkać z jakiśm niezasłużonym zarzutem.
Był rozdrażniony w najwyższym stopniu i rozdrażnienie to, kipiące w nim od dni kilku, gotów był wylać na Antosia, najniewinniejszego w tem wszystkiem. Ale spotkał tak plastycznie uśmiechnioną twarz i wyraz tak dobrodusznie przyjazny, iż gorzkie słowa zatrzymały mu się na ustach.
— Dlaczego? — powtórzył praktyczny dziennikarz — ot właśnie dlatego, że mi to pytanie zadajesz. Kto inny zrozumiałby to odrazu.