Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/336

Ta strona została skorygowana.
330

— Czyż nie wiesz, iż najgorszą polityką jest przyznać się ludziom, że ich potrzebujemy?
— Ależ przeciwnie, gdyby mnie kto uczynił podobne zwierzenie...
— Pomógłbyś mu całem swem poczciwem sercem — kończył Antoś...
— Naturalnie.
Antoś wziął jego obie ręce i wyrzekł:
— Mój dobry Wacławie, jeśli będziesz ludzi sądził według siebie, to ręczę ci, nie zajdziesz daleko.
— Przecież ja...
— Będziesz mi przeczył, inaczej nie byłbyś sobą, jednak przekonasz się kiedyś, że mam słuszność.
— Czemu miałbym być wyjątkiem?
Antoś nie dosiadał może zmysłu dostatecznie analitycznego, ażeby na to pytanie odpowiedzieć; rady jego były czysto eksperymentalnej natury.