Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/351

Ta strona została skorygowana.
345

młodości przysypanej przedwczesnym szronem; ale wargi te były wązkie i przecięte ku kątom, świadcząc o powściągliwości słowa, które nigdy nie wybiegało z nich nieopatrznie, lecz zawsze rządzone było refleksyjnym pierwiastkiem. W harmonii z tą właściwością była wymowa jego powolna i jakby trochę trudna, nietyle jednak, by to mogło zwracać uwagę.
To też pan Euzebiusz nie był ani dowcipnym ani gadatliwym; wolał zazwyczaj słuchać, niż mówić, tem bardziej, że miał dar rzadki i niepospolity, świadczący albo o zupełnem zapomnieniu siebie, albo o głębokiej znajomości ludzkiej natury: umiał słuchać. W słuchaniu był on takim mistrzem, iż nietylko każdy mówiący z nim mógł przysiądz, iż rozmową tą był zupełnie zaabsorbowany, ale nawet wszystkie wrażenia mówiącego odbijały się koleją na pięknej i wyrazistej twarzy pana Euzebiu-